Nie będziemy smrodzić

Rozmowa z Jakubem Augustynowiczem, dyrektorem ds. inwestycji BZK Energy, która w Domaszkowicach planuje budowę pierwszej w Polsce biometanowni.

– Kiedy rozpoczęliście starania o budowę biogazowi w Domaszkowicach?
– Miejsc pod biogazownie szukamy przez wyspecjalizowane firmy. Jedną z zaproponowanych lokalizacji był teren w obrębie Domaszkowic, obok wysypiska odpadów. Rada miasta Nysa wyznaczyła tę lokalizację w 2019 r. w ramach studium kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Najważniejsze było jednak to, że blisko jest gazociąg, do którego można tłoczyć gaz wyprodukowany w biometanowni. Obniża to znacząco koszt całego przedsięwzięcia.

– Kiedy kupiliście teren pod inwestycję?
– W 2021 roku, kiedy dopuszczona była już możliwości budowy biogazowni. Samorządy same wytyczają grunty pod budowę takich obiektów, zgodnie z kierunkiem rozwoju energetyki w Europie i w Polsce. Dodam, że przyjęta w roku 2023, za poprzedniego rządu, ustawa o liberalizacji przepisów, dotyczących biogazowni rolniczych, została wyjątkowo zgodnie przyjęta przez wszystkie strony polityczne. Za jej przyjęciem było 449 posłów, czyli wszyscy obecni na głosowaniu.

– Mieszkańcy obawiają się, że biogazownia będzie kolejnym po wysypisku śmieci i świniarni źródłem smrodu.
– Jest dokładnie odwrotnie. Biogazownie rozwiązują problemy z odorami. Odpady z produkcji rolniczej powinny trafiać, jak w krajach zachodnich, do biogazowni. W Polsce obornik i gnojowica, po odleżeniu na otwartym powietrzu paru miesięcy, są rozrzucane i wylewane na pole. Chcemy zabierać te wszystkie źródła przykrych zapachów i przerabiać na biogaz.
Surowy obornik i gnojowica od lat trafiają na pola. Wydzielają odory i metan, który zwiększa efekt cieplarniany (to gaz 80 razy bardziej podgrzewający planetę niż CO2).

– Jak to będzie wyglądać w praktyce?
– Obornik, który teraz jest wylewany na pola, szczelna cysterna przywiezie do naszego zakładu. Tam trafi do hermetycznego zbiornika. Biogaz po wytworzeniu i po oczyszczeniu zostanie wtłoczony do sieci. Technologia jest szczelna, nie ma odorów, bo odór oznaczałby, że uciekają nam pieniądze.

– Z czego będziecie robić biometan?
– Tylko z gnojowicy i obornika. Gaz produkowany z tych substratów, w przeciwieństwie do gazu ziemnego, ma tzw. ujemną emisyjność. Dzięki temu możemy sprzedawać tzw. zielone certyfikaty, które stanowią duży dodatkowy dochód.
Od razu dodam, że produkcja biogazu z odpadów zwierzęcych kasuje możliwość uzyskiwania zielonych certyfikatów, co czyni inwestycję praktycznie nieopłacalną.

– Ile samochodów dziennie będzie dowozić gnojowicę i skąd?
– Będzie to dziennie maksymalnie 25 cystern, ok. 2 na godzinę. Ruch na drodze do Domaszkowic to ok. 2500 samochodów dziennie, więc zwiększymy ruch o 1%. Gnojowica będzie dowożona z gospodarstw rolnych z odległości do 100 km od Nysy.

– Ile wynosi odległość planowanej biogazowni od zabudowy mieszkaniowej?
– Odległość od zabudowań to 1100 metrów. W Niemczech biogazownie stoją 300 m, a we Francji nawet 100 m od zabudowań. Mamy ogromny zapas. Lokalizacje biogazowni w Europie pokazują, że ta branża nie jest uciążliwa dla człowieka. Obawy w Polsce wynikają z tego, że nie znamy tej branży jak mieszkańcy Europy Zachodniej. Surowca do produkcji biogazu mamy więcej niż Niemcy. Działa tam ok. 11 tys. biogazowni. Pracuje w nich ok. 46 tys. osób, wg Fachverband Biogas – niemieckiego zrzeszenia biogazu.

– To dlaczego biogazownie kojarzą się ze smrodem?
– W starych biogazowniach były tzw. laguny, czyli otwarte zbiorniki fermentacyjne, jak zbiorniki przy hodowlach tuczników czy bydła. Były otwarte i smród ulatywał w powietrze, jak z obornika rozrzuconego po polach.

– Mieszkańcy obawiają się też pofermentu, czyli tego, co będzie wychodzić z biogazowni. Co będziecie z tym robić?
– Mamy wstępne umowy z odbiorcami pofermentu. Są to duże gospodarstwa rolne, odległe do 100 km od gminy Nysa. Poferment mają zabierać auta, które przywiozą gnojowicę. Rolnicy korzystają z poferementu, bo to doskonały nawóz, tańszy o 70 proc. od nawozu mineralnego. W pofermencie nie ma bakterii E.coli. Groźba skażenia wód gruntowych, jak przy surowej gnojowicy czy oborniku, nie istnieje. Poferment ma zapach przypominający glebę. W procesie produkcji biogazu substancje złowonne, np. amoniak, siarkowodór czy lotne kwasy tłuszczowe, są rozkładane. Niszczone są też patogeny zawarte w oborniku.

– Jak chcecie przekonać mieszkańców do swojej inwestycji?
– Jesteśmy otwarci na dyskusję, chętnie spotkamy się z przedstawicielami społeczności lokalnej, jeśli będzie taka wola. Zapraszamy na wizytę studyjną do działającej biogazowni, większej od projektu w Domaszkowicach. Pragnę podkreślić, że biogazownie na Zachodzie Europy służą społecznościom lokalnym. Usuwają odory z obornika czy gnojowicy, dostarczają energię elektryczną i gaz, a także energię cieplną, dają miejsca pracy. W przypadku Domaszkowic możliwe jest zatem usunięcie problemu z odorami z lokalnej hodowli tuczników. Można też rozważyć dostarczanie taniego ciepła do ogrzania domów. Tego typu projekt funkcjonuje już nawet w Polsce.

Wywiad ukazał się pierwotnie na łamach tygodnika Nowiny Nyskie nr 37/2024